Dixit
msza.net
Sam Bóg przyleciał do mnie! 28.12.2006

To uczucie zna każdy, kto kiedyś odbierał bliską osobę z hali przylotów na lotnisku. Najpierw patrzy się niecierpliwie na tablicę informacyjną. Zmieniają się na niej numery lotów, aż wreszcie przy pozycji, na którą czekamy, pojawia się dopisek: WYLĄDOWAŁ. Wtedy człowiek ustawia się przy drzwiach, przez które widać ludzi stojących w kolejce do kontroli paszportowej. W którejś chwili bliska osoba pojawia się w tłumie, czasem nawet zamacha do nas, a potem znowu jej nie widać. Prawdziwa radość przychodzi wtedy, gdy wyjdzie wreszcie przez ostatnią bramkę i można do niej podbiec i uściskać.

Takim samym spotkaniem jest Msza św. Ewangelia jest przypomnieniem słów Tego, na Którego czekamy. Kapłan rozwija Jej myśli w swoim kazaniu, potem radośnie śpiewamy Credo. Znak, że samolot wylądował to dzwonki przed Sanctus. Rozpoczyna się pełne nadziei wyczekiwanie. W myślach już witamy się z Chrystusem, kiedy słychać kolejny dzwonek, a tuż po nim - następny. Wtedy z daleka widać przez chwilę Jego - uniesionego wysoko w dłoniach kapłana, aby każdy mógł powiedzieć cicho: Pan mój i Bóg mój. Mijają dalsze minuty modlitwy, najpierw wewnętrznej, a potem wypowiadanej na głos. Wreszcie widzimy Go tuż przed ostatnimi drzwiami z przydymionego szkła. Ecce Agnus Dei, ecce qui tollis peccata mundi. Wtedy przychodzi kulminacja naszego spotkania z Chrystusem, Którego poprzedza złoty blask kielicha niesionego nad naszymi twarzami.

do góry